Niestety zawiedziesz sie jeszcze bardziej niz na Troi, ktora notabene nie jest wcale zła tak jak mowisz. Wladca jest absolutnym liderem w filmach epickich. Po prostu przyzwyczaj sie, ze przez kilka(kilkanascie?) najblizszych lat takie filmy beda wygladaly jak Wladca. Wydaje mi sie, ze to dobrze, w koncu trzeba sie wzorowac na najlepszych. W Troii mozna sie przyczepic do sposobu ukazania historii (np. pominiecia bogów), ale od strony warsztatowej, czyli dzwiek, bitwy, zdjecia, stroje itp. byla dobrze dopracowana. A wracajac do historii krola Artura. Dla mnie najlepszy jak dotad byla ta ekranizacja, w ktorej odbywa sie bitwa przy muzyce z Carmina Burana. Sorry, ale nie pamietam dokladniego tytulu. Tu boje sie, ze wyjdzie z tego kino mocno "telewizyjne", cos w stylu kolejnych kiepskich ekranizacji Robin Hooda przeznaczonych na maly ekran. Jakos mi nie odpowiada ta walczaca kobieta i niejasne zwiazki Artura z Rzymem. Ja po prostu kocham filmy o sredniowieczu, gdzie widac caly brud tamtej epoki, a nie kolorowe, czysciutkie stroje i ogolonych, gładkolicych bohaterow. Mam nadzieje że sie myle....

Absolutnie się z Tobą zgadzam co do tego,że Władca jest liderem kina epickiego-no bo tam było wszystko dopracowane w najdrobniejszych szczególach-FANTASTYCZNIE! I myślę,ze to dobrze,ze kino epickie będzie teraz wygladało podobnie jak Władca...Tylko,że żaden z tych filmow mu nie dorówuje...Może jestem zbyt wybredna i zbyt duzo oczekuje po obejrzeniu Władcy Pierścieni-ale chciałabym zobaczyc film tego pokroju,a nie jakies "podobienstwa"...Z tym mogę sie zgodzić,ze stroje mieli dobre,zdjecia,sam montaz w sumie też mogłby byc-ale ewidentnie zawiodłam się i koniec.Poza tym też aktorzy zostali trochę nieodpowiednio dobrani...Zwłaszcza Orlando Bloom w roli Parysa-taki aktor jak on może grać w romansidłach-jedynie rola Legolasa mu wyszła,bo w Piratach z Karaibów tez mi tak troche nie pasował...Ale gdzie ktos taki jak on do Troi??? Zero męskości...Brad Pitt ujdzie no i pozastali tez mogą być.Mam jednak nadzieję,ze ten Król będzie choc odrobinę lepszy...Pozdrawaim cie!!

Troche sie dzisiaj zastanawialem skad we Wladcy te ogromne poklady epickiego rozmachu i patosu. Ogladajac ten film ma sie wrazenie, ze uczestniczy sie w naprawde donioslych wydarzeniach. Moze tylko ja tak to odczuwam i prawdopodobnie wynika to tego, iz wczesniej czytalem ksiazke niz ogladalem film. W ksiazce narracja Tolkiena wprowadza niesamowity klimat, ktory udalo sie odtworzyc w filmie dzieki szerokim ujeciom i muzyce. Ale mialo byc o Arturze :) Wydaje mi sie, ze ciezar gatunkowy tej opowiesci jest nieporównywalnie mniejszy od historii opowiedzianej przez Tolkiena. Juz samo to moze odbic sie niekorzystnie na filmie, oczywiscie dla kogos kto wielbi Wladce :) Chyba trzeba isc z odpowiednim podejsciem do kina. Nie oczekiwac zbyt wiele i ogladnac na luzie. Nie ma sensu sie denrwowac, na kolejnego Wladce przyjdzie nam czekac spoooooro czasu :) Pozdrawiam goraca

PS Ciekawe jak Wladce bedzie sie ogladalo za kilkanascie lat. Wiele epickich filmow z lat 60-tych, ktore kiedys byly wyznacznikami stylu, oglada sie dzisiaj z lekkim usmieszkiem. Czy da sie np. zrobic lepszych orkow, tak ze ci dzisiejsi beda wywolywac usmiech na naszych twarzach? Moze wrocimy do tego watku za 25 lat ;)
( a ja znowu o Wladcy ;))

Nie dziwie sie ze ciągle nawijasz o Wladcy...Ja tez kocham ta ksiazkę!!!! Po raz pierwszy przeczytałam ją 5 lat temu i zakochałam się w niej bez pamieci...Gdy usłyszałam,ze kręcą film miałam mnóstwo obaw co do tego czy cały swiat Śródziemia uda sie przenieźc na ekran...Ale moje obawy nie były słuszne-udało się i to Peter Jackson zrobil wszystko w 150 %!!! Chociaz przyznam,ze oczywiście wiele wątków pominal i dodal takze swoje-ale przecież to normalne.Ważne,ze zachował duszę książki...Wszystko było prawie tak jak sobie wyobrazałam przemierzając z Frodem i Samem droge do Mordoru...Scen walk chyba nie można było lepiej zrobić,a przy tym prawie intymny obraz przyjaźni Sama z Frodem czy wspaniałej miłości człowieka do Elfa...No po prostu mozna oglądac i ogladać,a takze czytać i czytać...Wiele razy już wracałam do tej książki...Stała sie moim sposobem na życie-zaczęłam ją przekładać na wpółczesny świat i sama zaczynam czasem myśleć kategoriami jej bohaterów...No cóz-miłosc nie zna granic...I coz to ani słowem nie wspomniałam o Królu Arturze :)) Ale o Władcy mogę gadać bes przerwy bez opanowania...Ale żeby nie było,że nic nie mowię o Arturze to powiem jedno:zastanawiam sie grubo czy isc na ten film...POZDRAWIAM!!!!

może i Troja im nie wyszłą ale miala coś czego mi strasznie brakowało w WP3 (w jedynce to akurat było...bo z dwójką był już mały problem :) ) nie było tam mianowicie rzadnego pojedynku 1 na 1...takiego gdzie obaj rywale byli sobie równi...w troji zaś była doskonałą walka Achillesa z Hektorem(tylko czemu ten kamyczek mu tyle sił odebrał :P )