PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=95745}

Król Artur

King Arthur
6,8 90 426
ocen
6,8 10 1 90426
5,2 15
ocen krytyków
Król Artur
powrót do forum filmu Król Artur

Jednym z haseł promocyjnych do tego filmu było zdanie: „The untold true story that inspired the legend”. Pragnienie opowiedzenia prawdy kryjącej się za legendą zostało potwierdzone w napisach początkowych. Jeśli tak wygląda prawda, to pozostaje mi tylko stwierdzić, że prawda nie żyje. Zginęła śmiercią tragiczną, acz nie pozbawioną widowiskowości. W tym filmie jest tyle samo prawdy, co w przemówieniach osób z rządu Busha dotyczących przyczyn inwazji na Irak. Jedyne w czym twórcy filmu pozostają zgodni z historykami to fakt, że Artur żył i władał w V. w n.e. I tyle reszta to już czysta fikcja. Pod tym względem plakat, którym mam pod domem wydaje się zawierać więcej szczerości, bowiem widnieje na nim hasło: „Legenda, która stała się prawdą”. Sugeruje ona wielkie ambicje producenta i pozostałych twórców „Króla Artura”, lecz przynajmniej jest to hasło szczere: oto mało oryginalną bajkę, chcą przekuć na prawdę.
Ten film jest w rzeczywistości opowieścią o kilku żołnierzach, których z marketingowego punktu widzenia lepiej było nazwać Arturem czy Lancelotem niż np.: Vortigernem i Hengestem.
Skoro film nie opowiada prawdy (ale szczerze, kto też tego oczekiwał?), to może przynajmniej jest świeży, nowy, oryginalny? Znowu pudło. „Król Artur” to odgrzewane kotlety. Jeśli podczas seansu zamkniecie oczy poczujecie się, jakby to był seans „Gladiatora” Sprawi to muzyka. W wielu miejscach jest niemalże identyczna. Nic w tym dziwnego, skoro kompozytorem w obu przypadkach jest jedna i ta sama osoba: Hans Zimmer. Muzyka dobra, ale wtórna. Kiedy zaś otworzycie oczy ujrzycie wyblakłą kopię „Braveheart”. I tu i tu mamy dziecię szkockiej ziemi, które wyedukowane w Rzymie staje na czele wojny o niepodległość swego ludu. Oczywiście staje bardzo niechętnie, bo przecież miłuje pokój i chce wieść spokojne życie, a tu ci przebrzydli Anglosasi nie dają mu spokoju. W obu filmach mamy obcą księżniczkę, która staje się miłością naszego bohatera. „King Artur” jednak w żadnym momencie nawet nie zbliża się do swego filmowego pierwowzoru. Jednak tak naprawdę ten film najbardziej skojarzył mi się z pewnym brytyjskim serialem z lat 80-tych, a mianowicie z „Robin Hoodem” Stało się tak przede wszystkim za sprawą Ray’a Winstone’a, który w serialu grał Willa. Tu w zasadzie powtarza swą rolę, tyle że jest starszy. Lancelot do złudzenia przypomina Nazira - nawet miecze trzyma tak samo. Zaś Guinevere jest równie dobrą łuczniczką co Marion.
Tak więc „King Artur” nie grzeszy oryginalnością. Jednak nawet odgrzewane kotlety mogą być smaczne. I film Fuquy jest takim... do pewnego stopnia. To całkiem nieźle skrojona epicka opowieść w sam raz na lato, kiedy szare komórki pod wpływem upałów nie funkcjonują na najwyższych obrotach. Wszystko zostało w nim na tyle dobrze wyważone, że choć nie pasjonuje, nie przykuwa uwagi, to jednak jest rozrywką niezłej jakości. Problem z „Królem Arturem” jest taki, że nie udało się w nim efektywnie wykorzystać dwóch godzin. W skutek tego film sprawia wrażenie zbyt krótkiego, traktującego historię, a w szczególności jej uczestników z lekceważeniem i po łebkach. Poza Arturem w zasadzie żadna postać nie staje się człowiekiem. To tylko dekoracje, żeby Artur miał kim dowodzić. Trudno się do nich przywiązać, w związku z czym nawet jeśli coś im się stanie, to przyjmuje się to na chłodno. Zupełnie nieprzekonująco w moich oczach wypada miłość Artura i Guinevere (aż miałem ochotę dać cudzysłów). Kiedy się oni zakochali. Ich tak zwana miłość dla mnie miała być pretekstem do sceny łóżkowej (która też jest tylko tak zwaną sceną łóżkową). Już lepiej, gdyby Guinevere wybrała Artura z pobudek politycznych, żeby połączyć oba ludy w jeden zdolny przeciwstawić się najeźdźcy.
Plusem film są niewątpliwie zdjęcia. Idziak nie ustrzegł się kilku potknięć – zwłaszcza w sekwencji decydującej bitwy – jednak pokazał też kilka perełek, do których zaliczam chociażby obraz samotnego Artura na szczycie wzgórza. Cudo.
W sumie „King Artur” to film średniej klasy. Jest niewątpliwie zdecydowanie lepszy od nieszczęsnej „Troi”, jednak daleko mu do „Braveheart” i „Gladiatora”. Wśród filmów arturiańskich też plasuje się gdzieś pośrodku, jest lepszy od wersji z Gerem, lecz nie umywa się do „Excalibura”.

ocenił(a) film na 6
torne

Ja chcialem tylko dodać, źe wszystko jest lepsze od "Rycerza Króla Artura" z Gerem. Tamten film nawet wizualnie nie udawał, że stara się oddać realia historyczne.

ocenił(a) film na 6
Rednacz_w_stanie_spoczyn

Dzięki za podanie tytułu, zupełnie nie mogłem go sobie przypomnieć.
Jak miło, że nie ja jeden mam do niego awersję.

użytkownik usunięty
torne

Film zupełnie bez polotu... Aktorstwo jest w nim marne, o co zresztą trudno oskarżać aktorów, bo dialogi są tak sztywne i źle napisane, że nie dało się tego chyba zagrać dobrze...
Muzyka męczy. Od samego początku jesteśmy bombardowani dźwiękami, które sugerują, że na ekranie dzieje się właśnie coś niezwykle przełomowego... podczas, gdy nie dzieje się nic. Dlatego muzyka w finałowej scenie nie ma na widza żadnego wpływu, bo zdążył już przyzywczaić się do tych dźwięków - jak do brzęczenia much.
Sceny bitewne są głupie, naciągane i mało widowiskowe. Obie strony zachowują się i walczą, jak gdyby były upośledzone umysłowo.
Przesłanie tego filmu jest banalne i ukazane w ten sposób, ze bohaterowie co 4 minuty używają słowa wolność - "walczymy za wolność", "jesteśmy wolnymi ludźmi", "każdemu należy się wolność", "jesteś wolny" (to powiedział rycerz do swojego sokoła), "nie dajcie sobie odbierać wolności"...
Fabuła jest nudna i przewidywalna.
Film to zmarnowane 2 godziny.

ocenił(a) film na 7

Jeśli tak jedziecie po Królu Arturze i Rycerzu Króla Artura to podajcie mi jakieś fakty historyczne na temat Króla Artura. Cóż wizja reżysera też zapewne nie ma dużo wspólnego z prawdą historyczną, inaczej opowiedziana legenda o Królu Arturze. Ale ja przynajmniej nie oczekiwałem filmu historycznego, mimo wcześniejszych zapewnień reżysera. Co samego filmu uważam że Król Artur to solidna produkcja, dobrze dobrani aktorzy, żadnych wielkich gwiazd (idziemy do kina nie po to jak niektóre panie idą aby obejrzeć np. goły tyłek Brada Pita w Troii) na szczególne uznanie zasługują Clive Oven jako Artur posępny, i Mads Mikkelsen jako Tristan- dziki. Sceny bitewne są świetnie sfilmowanie ogólnie zdjęcia Idziaka są bardzo dobre. Fabuła i dialogi nie są bardziej banalnie niż w innych filmach np. Gladiator. W końcu walczą za wolność.
A Rycerz Króla Artura również moim skromnym zdniem to dobry film amerykanom udało się w świetny sposób przerobić legendę arturiańską na film w pewnym sensie romatyczny, ale udało się to zrobić z niezwykłym wdziękiem i na dodatek swietny Connery jako Król Artur.
Ale i tak najlepszym filmem opowiadającym o Królu Arturze pozostaje Excalibur!!

lolek231

Ciakawe że film irlandzko-amerykański a moje zaintersowanie swoimi postaciami wzbudzili głównie potomkowie "wikingów" ;) Stellan Skarsgard i Mads Mikkelsen

ocenił(a) film na 6
lolek231

"Podajcie mi jakieś fakty historyczne na temat Króla Artura" - sęk w tym, że nie jesteśmy w stanie. Jak wszyscy wiedzą Król Artur jest postacią mityczną i nie wszyscy naukowcy są zgodni nawet do do tego, że Artur w ogóle istniał (jedna z teroii głosi, że Król Artur to postać zainspirowana różnymi osobami ich przeżyciami). Jednak film, który ma wyraźne aspiracje historyczne, również nam żadnych faktów nie dostarcza. :( A wręcz przeciwnie. Mimo, iż osadzony jest w realiacj V-wiecznej Brytanii oferuje nam historię prawdziwie fantastyczną i nieprawdopodobną. Stąd też wniosek, że może lepiej byłoby nie kombinować tylko nakręcić rzetelną adaptację arturiańskich legend - podobnie jak zrobił to John Boorman we wspomnianym "Excaliburze".

Rednacz_w_stanie_spoczyn

zgadza sie.lolek jak juz pisalem jak bardzo chcesz to moge podac Ci bibliografie i zrodla do tematu.siegniesz sobie do kronik,poczytasz. przejrzysz literature. tylko jakos nie wydaje mi sie zebys mial na to prawdziwa ochote.powtorze raz jeszcze-o arturze wiadomo ze byl celtem,czemu robia z neigo rzymianina,czemu mieszaja TEGO artura z pozniejszymi legendami?

ocenił(a) film na 7
rhordyje

Fuqua poległ próbując zrobić z tego film historyczny tu sie zgodze, lepiej bylo jednak pozostać przy legendzie, brakuje w filmie troche tej celtyckiej fantastyki choć z drugiej strony można film potraktować jako inno wersje tej legendy. Choć mało prawdopodobną, ja mowie o samym filmie że jest to solidna produkcja. Teraz mam troche wolnego czasu wiec poprosze o bibliografie z chęcią zajrze tu i tam.

ocenił(a) film na 6
Rednacz_w_stanie_spoczyn

Właśnie.
W "Królu Arturze" najbardziej raziła mnie sama machina marketingowa. Położenie akcentu na prawdę i historię. A film jest równie prawdziwy i historyczny co "Piraci z Karaibów".
Samego filmu nie nazwałbym solidnym, ale niektórzy trochę za ostro mimo wszystko go ocenianiją.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones